piątek, 30 grudnia 2011

Coś co mi się podoba...

Całkiem niedawno się przeprowadziłam z Krakowa do Warszawy... Spora odległość... Zostawiłam za sobą moje przyjaciółki... Myślę że karzdy kto by je poznał zadodził by się ze mną, że nie mogłam lepiej tarafić. Tu w Warszawie bardzo mi ich brakuje... dlatego wszystko co mi się z nimi kojarzy jest dla mnie wielkim pocieszeniem... Obie uwielbiały muzykę... I ja po pewnym czasie przekonałam sie do pewnych rodzajów muzyki, które je interesują. Nightwish (Kora) i The Pretty Reckless (Nasti) to zespoły, które je inspirują (oczywiście obie też uwielbiają Jacksona... jak ja).

                                                          
 NightWish

The Pretty Reckless



I znowu Michael... I love this song...

Tylko ma dziwny teledysk. Nie było innego...

środa, 14 grudnia 2011

Coś co tworzę...- moje opowieadanie

Rozdział 2
Wszystko się zmienia.

Następnego dnia jak zwykle poszłam do szkoły. Spodziewałam się kolejnego, mega zwyczajnego dnia, lecz dzisiaj było zupełnie inaczej. Kiedy weszłam do szatni przywitała mnie cisza...
Nie było jak zwykle. Nikt się ze mną nie witał, nikt nie obściskiwał, Nikt nie prosił czy może spisać zadanie domowe...
Na mój widok grupka uczniów w kącie boksu przestała szeptać. Rzucali ku mnie gniewne, godne pożałowania, obrażone spojrzenia. Czułam się bardzo niezręcznie, szczególnie, że oni wszyscy bezczelnie się na mnie gapili. Zobaczyłam, że nie było jeszcze kurtki Romy. Przebrałam się jak najszybciej, żeby jak najprędzej opuścić to okropne pomieszczenie. Wybiegłam po schodach na trzecie piętro gdzie miała się właśnie odbyć lekcja matematyki. Przed klasą stał już Tytus z Szymkiem oraz kilku innych uczniów, którzy na mój widok zbili się w grupkę i zaczęli szeptać. Na szczęście moi przyjaciele uśmiechali się.
-Krecia! Słyszałem, że wybierasz się do mnie na imprezkę! Romka mi powiedziała.- krzykną Tytus i przywitał się dając mi kuksańca w bok co najprawdopodobniej miało być okazaniem jego szczerych i jakże przyjaznych uczuć do mnie.
-Cześć chłopaki! Tak to prawda, że zaszczycę swoją obecnością twoje skromne progi. Ty też idziesz, prawda Szymon?
-No jasne! Takiej okazji się nie przepuszcza.
-Okazji do czego? Chyba do poderwania kilku moich kuzynek. Co? przystojniaczku?- zakpił zabawny i przyjazny ale jakże nie atrakcyjny Tytus.
-Zamknij się...- burkną Szymek, którego zawsze bawiły zgryźliwe uwagi przyjaciela. Dzisiaj jednak tylko się zaczerwienił i spuścił wzrok.
W końcu nie wytrzymałam, ponieważ fakt iż grupa naszych kolegów z klasy nie odrywa on nas wzroku i szepce coś co na pewno  nie jest pochlebstwami, stawał coraz bardziej uciążliwy, i zapytałam:
-Nie wiecie przypadkiem o co im chodzi? 
-Nie.
-Wcześniej zachowywali się całkiem normalnie.
-Świetnie pocieszyłeś mnie... O! Idzie Pola może ona coś wie... Hej Pola!-  zawołałam, ale ona nawet się nie odwróciła w moją stronę. Przeszła obok nas z podniesioną brodą i dołączyła do owej grupy.
-O co jej chodzi?- spytałam
Tytus wzruszył ramionami, a Szymon nic nie odpowiedział tylko odwrócił się i dogonił przyjaciółkę. Zaczął z nią rozmawiać. Wyglądali jakby się kłócili...
Zadzwonił dzwonek.
Roma nie przyszła na pierwszą lekcję. Po drugiej przerwie przybiegła zadyszana.
"-Zapomniałam, że To jutro a nie dziś jesteśmy zwolnieni z pierwszej lekcji! "
Ona tez nie mogła zrozumieć zachowania Polki.
Szymon po rozmowie z nią jakby zamkną się w sobie... Nie chciał z nikim rozmawiać. Usiadł w ostatniej ławce gdzie przesiedział wszystkie lekcje. Na koniec szybko wyszedł ze szkoły tak że nikt nie zdążył nawet powiedzieć mu "Cześć".
Wracałam z Romą i Tytusem. Przez całą drogę rozmawialiśmy o Poli i Szymku.
Nasza niegdyś idealna i zgrana paczka powoli się rozpadała. Ale dlaczego? To się stało tak nagle. Tylko czy na pewno nagle? Czy przypadkiem to się nie działo już od dłuższego czasu, ale my przymrużaliśmy na to oko...

wtorek, 13 grudnia 2011

Coś co tworzę...- moje opowieadanie

Rozdział 1
Jak to jest naprawdę?

Siedziałam na łóżku z oczami utkwionymi w wielkim plakacie Marilyn Monroe, rozmyślając nad tym co się ostatnio dzieje w moim życiu. Nad tym czemu to życie jest takie trudne, czemu ludzie ciągle czegoś ode mnie wymagają i czy ci, którzy są mi tak bliscy, którzy mnie wspierają traktują mnie równie poważnie jak ja ich...
Nagle moje rozmyślania przerwał mi dzwonek telefonu.
-Halo- burknęłam w słuchawkę
-Halo! Luśka?! To ja Roma!
- A któż by inny...
- No! Słuchaj! W piątek jest impreza u Tytusa. Przyjdziesz?!
-A... Nie wiem... Zobaczę...
-Ej no Luka... Weź... Musisz być... Szymek i Pola tez będą...! Przyjdź proszę!!!!
-No może... Przyjdę.
-Świetnie! A tak w ogóle to musimy pogadać!
-A co niby robimy?
-Ej no! nie tak! Na żywo! O której kończysz balet?
- O 19.00.
- Świetnie to przyjdę pod ciebie! Dobra muszę narazie kończyć. Nie mogę teraz gadać. To do zobaczenia o 19.00!
Pi, pi, pi...
-Tja...
Ach ta Roma... Całe życie tylko próbuje prześcignąć czas... A buzia jej się chyba nigdy nie zamyka... Co ona ma jakąś fabrykę energii?...
-Lukrecja choć na obiad!!! Kreciu kochanie zejdź na dół!
-Tak, tak idę mamo!
W kuchni było pełno ludzi. Tata siedział na końcu stołu przeglądając gazetę, Mama krzątała się przy kuchence, moje młodsze rodzeństwo bawiło się pod stołem kolejką elektryczną, Babcia z Emilką (moją starszą siostrą) szeptały coś i chichotały pod nosem, Dziadek wymieniał żarówkę w kinkiecie. Przy stole siedziało około trzech Wujków i pięć cioć a Piotrka jeszcze nie było. Był taki tłok, że nie było gdzie usiąść.
-Krecja, przyjechała nasza rodzina więc nie ma zbyt dużo miejsca, zjesz przy blacie w kuchni. Dobrze? O której wychodzisz na balet?
-Za pół godziny.
-To dobrze, to dobrze... No wcinaj kurczaka...
Pół godziny później już siedziałam wygodnie w metrze, jadąc do Szkoły Tańca.
Na zajęciach jak zwykle wycisnęli z nas ostatnie poty. Dwie i pół godziny męczarni....!
O 19.00 wylądowałam w Szponach podekscytowanej Romy...
- No jesteś wreszcie myślałam że te twoje wygibusy nigdy się nie skończą!
-Przecierz ci mówiłam że o 19.00 dopiero się kończą... No więc co było tak pilnego żeby przychodzić aż tutaj po mnie?
- No więc słuchaj, nie uwierzysz! Gadałam z Szymonem...
- I co w związku z tym?
-No więc z tego co mi się udało wywnioskować wychodzi na to, że mu się podobasz! I to bardzo!
-Co? Nie... Hahahahah!!! Ja? No chyba kpisz.... przecież on zawsze trzymał się z Polą... Zawsze myślałam, że oni.... Że oni razem...
Przyjaciółka pokręciła głową. Nie wrabiała mnie... Zawsze mówiła mi prawdę... i tylko prawdę, a w każdym razie to co uważała za prawdę...
-No ale co z tego?- zapytałam
-Jak to co z tego? Dziewczyno!!! Masz w garści najprzystojniejszego, najfajniejszego, najmądrzejszego i najzabawniejszego chłopaka w całej szkole...
-Ale... nie...
-A co nie fajnie ci się z niem przebywało przez te lata przyjaźni? Hę?
-No tak bardzo fajnie.. Ale...
-Ale co?!
-To było zupełnie co innego. Myślę że nie potrafiłabym teraz się przerzucić na...No wiesz...
-Och ale ty jesteś!!! No dobra nie gadajmy już o tym porozmawiajmy o czymś innym.
Miło gawędziłyśmy przez całą drogę aż do mojego domu, gdzie się rozstałyśmy, ale dla mnie to nie był koniec rozmyślań na temat Romy, Poli, Tytusa, wszystkich ludzi, którzy nieustannie czegoś ode mnie chcą i... Szymona.

Mniami mniam...!



Pyszniutkie... mmm... :P
Wygląda fajnie...


http://besty.pl/54495

niedziela, 11 grudnia 2011

Coś co lubię- moda...

Jeśli chodzi o modę lubię wiele rzeczy...
Chętnie mieszam style...
To zależy jaki mam humor.

Czasem wszystko wydaje się wesołe i kolorowe...






Czasem wszystko wiruje wokół Ciebie...






Czasem świat wydaje się bardziej mroczny..




Polecam stronę:

:)

sobota, 10 grudnia 2011

Coś co polecam...



Michael Joseph Jackson (ur. 29 sierpnia 1958 w Gary w stanie Indiana, zm. 25 czerwca 2009 w Los Angeles) – amerykański muzyk, artysta estradowy, tancerz, kompozytor, autor tekstów i filantrop, którego kariera i życie osobiste stały się ważną częścią kultury masowej ostatnich czterech dekad. Znany jako jeden z najlepszych wykonawców muzyki pop i jeden z najpopularniejszych muzyków w historii, nazywany „Królem Popu”.
Do jego dokonań w przemyśle muzycznym zalicza się rewolucyjne podejście do teledysków (zapoczątkowane przez wideoklip do piosenki „Thriller” z 1983) oraz zdominowanie rynku muzyki popularnej w latach 80. XX wieku. Był ponadto pierwszym czarnoskórym artystą, który uzyskał silne poparcie w telewizji, w szczególności MTV, która z korzyścią dla obu stron promowała jego pionierskie wideoklipy do piosenek Thriller czy Billie Jean. Spopularyzował też skomplikowane ruchy taneczne, takie jak moonwalk i robot dance.




Unbreakable


Heartbreaker



Smooth criminal

(Wygrać szkolny "Mam talent" tańcząc do tej piosenki to był zaszczyt...)



Coś co lubię najbardziej...

Cześć!
Mój blog głównie będzie poświęcony mnie i mojej twórczości.
Być może opublikuję tutaj fragmenty mojego opowiadania, wkleję zdjęcia moich obrazów lub ciekawostki o rzeczach, które mnie interesują.
Mam nadzieję, że nie jestem aż tak nudna i że niektórym się spodoba ta co chciałabym tym blogiem przekazać.