Wiem, że piszę stosunkowo późno, ale choroba zżerała mnie tak, że nie byłam w stanie patrzeć na monitor, a później wyjazd...itp.
Chciałabym wydarzenie (a raczej ciąg wydarzeń), który był jedną z bardziej niesamowitych chwil w moim życiu. Dwanaście magicznych dni i wspaniali ludzie, którzy już na zawsze pozostaną w moim sercu. Zamek, który aż zionie magią stał się czymś w rodzaju domu. Jeszcze nigdy nie czułam takiego podniecenia jak podczas nocnych kmin i skradania się po skrzypiących, drewnianych schodach mając za obronę tylko ten drewniany patyczek... Niesamowite lekcje, nieustanny
role play i nieustająca czujność!Kiedy wiesz, że w każdej chwili w nocy może przyjść Kadra i obudzić cię, bo zaklęcia ochronne zamku słabną i musisz pomóc... Emocje przy Quidditchu! Wspaniały dom i ta dzika radość, kiedy mówią ci, że wygraliście mimo tego, ze przez cały obóz byliście ostatni. Takiego natłoku emocji skumulowanych w dwóch tygodniach nie przeżyłam jeszcze nigdy! Radość, strach, adrenalina, podniecenie! Wszystko naraz! Cudowne i odciskające się na osobowości. Ludzie... Osiemdziesiąt wspaniałych osób, których nigdy nie zapomnę, którzy sprawili, że ten czas był jaki był. Bez nich nie byłoby tak samo. Bo wiecie... Magia nie tkwi tak naprawdę w bieganiu z różdżkami, czy zgłębianiu treści Harry'ego Pottera ale właśnie tych osobach, z którymi się zżyłam. I choć wiem, że najprawdopodobniej nikt z nich tego nie przeczyta, to zamieszczę tutaj to:
DZIĘKUJĘ WAM ZA TO!
Wiecie co jest najgorsze... To, jak budzisz się rano i stwierdzasz, że leżysz własnym łóżku, że przeżyłeś kolejną zwyczajną, spokojną noc i nikt cię nie obudził. To, że czeka cię później zwyczajny dzień. To, że nie zejdziesz na śniadanie w szacie czarodzieja i nie przywitają cię wesołe uśmiechy i nowinki a propos nowych znaków. I to, że wiesz, że już nigdy nie spotkacie się w tym samym składzie. Tęsknisz, po prostu...
Za niedługo znów się spotkamy przed roczną rozłąką. W innym zamku, ale wiele znajomych. Strasznie się cieszę, ale jednak zawsze żal, że to co było już nie wróci.
Życzę Wam abyście kiedyś coś takiego przeżyli, bo rzadko się spotyka zjawisko takiego przywiązania w tak krótkim czasie... i... miłych wakacji!
Pozdrawiam z Krety!