Ugh! Dawno mnie tu nie było... Nie będę się nawet tłumaczyć, bo to nie miało by sensu. Po prostu zafunduję Wam kolejną dawkę mojego Handmadeu (powiedzmy, że mojego...)... Jakiś czas przed świętami stwierdziłam: "Skoro już mam za sobą powiedzmy, że semestr nauki w szkole magii, wspaniałych przyjaciół tam i mamy razem spędzić trochę czasu razem w święta, to przecież hańbą by było nie posiadać słynnego swetra Weasleyów!" I zabrałam się do pracy... Najpierw Trzeba było znaleźć odpowiedni sweter w jakimś, sklepie (niestety nie mam takich zdolności w robieniu na drutach aby zająć się tym sama), potem skombinować włóczkę i wziąć się do pracy...
Zaczęłam.
"Nie będziesz chodzić w czymś takim! Przecież to się marszczy!"
Efekt był taki, że moja mama to wypruła i wyszyła sama... Wiedziałam już jakie to trudne, więc nie narzekałam na niedoskonałości i tak moim zdaniem wyszło uroczo (toćkę koślawo, ale to nie ma znaczenia) :)
Oto kilka zdjęć:
3/4 rękawy, czyli tak jak lubię.
No dobra, to by było na tyle (przynajmniej dzisiaj). W najbliższym czasie wstawię też zdjęcia przeze mnie robionych magicznych prezentów. A jak na razie cześć i czołem!